Meksyk, Gwatemala, Belize 2008 - śladami Majów: Palenque, Tikal, Tulum, Coba, Chichen Itza, Uxmal
 
home .:. mapa  .:. galeria .:. informacje praktyczne



Meksyk, Gwatemala, Belize

Miałem jedynie dwa tygodnie na to, żeby dolecieć za ocean i przejechać rowerem około 1 tyś km odwiedzając 3 kraje i kilka miejsc z listy najciekawszych na kontynencie Amerykańskim. Zdecydowanie zbyt krótko by zrobić to dobrze, bez pośpiechu. W praktyce przemknąłem jedynie przez miejsca, w których planowałem się zatrzymać. Zabrakło rozmów przy coli i ciasteczkach w lokalnych sklepikach. Budziłem się wcześnie rano by wsiąść na rower i rozpocząć kolejną część trasy korzystając z porannego chłodu - i tak mijał czas aż do godziny 18, kiedy robiło się ciemno.

Jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się zobaczyć Tikal czy Uxmal. Gdybym jednak teraz zabierał rower na 2-tygodniową podróż, zdecydowanie rozważałbym podróż jedynie po Gwatemali, jako miejscu najbardziej przyjaznemu podróży rowerowej. Belize nie potrafiło mnie zachwycić - choć będąc sprawiedliwym muszę zauważyć, że byłem tam jedynie przez dwa i pół dnia. Po ponownym wjechaniu do Meksyku z Belize droga zrobiła się szeroka i prosta, w żaden sposób nie zahaczając przez lokalne miasteczka. To uczyniło podróż dosyć monotonną i podróżowanie w tamtych rejonach rowerem trochę straciło swój smak. Dlatego spędzenie większej części czasu w Gwatemali umożliwiłoby mi bliższe kontakty z ludźmi i znalezienie większej części lokalnego folkloru, którego trochę w całej wycieczce mi zabrakło.

Lektura informacji praktycznych poniżej powinna być postrzegana przez pryzmat bardzo krótkiego czasu mojej podróży.

1. Klimat i kiedy jechać
Moja podróż przebiegała w drugiej połowie marca. Temperatury były bardzo wysokie a słońce prażyło niemiłosiernie. Pomimo stosowania ogromnych ilości kremu przeciwsłonecznego dostałem lekkich poparzeń skóry i musiałem kupić w aptece odpowiedni krem. W drugim tygodniu podróży zacząłem nosić długą koszulę żeby ochronić ręce przed oparzeniami. Jazda w godzinach 12-15 była bardzo trudna. Temperatura była podstawą kwestią całej wycieczki - nie miałem takich problemów  w Indochinach na Madagaskarze czy w Maroko.
W drugim tygodniu podróży dosyć regularnie po południu rozpoczęły się opady deszczu, co trochę złagodziło klimat.
 

2. Przewodniki
Korzystałem ze starego przewodnika po Meksyku wydawnictwa Lonely Planet. Kupiłem go dosyć tanio i dlatego nie płakałem odrywając część odpowiadającą o Jukatanie - cały przewodnik jest dosyć gruby a ja potrzebowałem jedynie jego wycinka.
Lonely Planet wydało również przewodnik "Yucatan" ale jego ostatnia wersja była wydana kilka lat temu i uznałem, że nie warto go kupować. Widziałem też kompilację "Gwatemala, Belize, Yucatan", ale wcześniej ściągnąłem ze strony LP pliki w formacie pdf zawierające praktyczne informacje na temat Gwatemali i Belize i uznałem, że nie potrzebuję osobnego przewodnika.

3.. Bezpieczeństwo.
Ogólnie rzecz ujmując jest bezpiecznie, przy czym uwaga ta nie tyczy Belize, gdzie kultura jazdy jest bardzo niska a droga wąska. Rozważałem tam nawet możliwość skorzystania z autobusu.
Wszędzie spotykałem się z ogólną życzliwością mieszkańców, choć w Belize wielu z nich wydawało się być mało komunikatywnymi. Największym niebezpieczeństwem wydawała się być temperatura i słońce.
Wielokrotnie słyszałem sugestie, że Mexico City i Belize City są dużo mniej bezpieczne niż ogólnie kraje, w których się znajdują.

4. Ludzie
Są bardzo życzliwi, choć uznają pewną prywatność. W Azji dzieciaki podchodzą do roweru, pukają w licznik, dotykają opon i sakw. Tutaj turysta na rowerze nie jest aż takim wydarzeniem, ale zawsze może liczyć na uśmiech tubylców. Spodziewałem się większego kolorytu kulturowego eksponowanego ubraniami, ale w rejonach, przez które podróżowałem ludzie ubierali się dosyć tradycyjnie.
Belize jest oddzielnym tematem - tamtejsi mieszkańcy wydają się wiecznie chodzić na haju, mówiący niewyraźnie, bez ładu i składu. Pracownicy urzędu imigracyjnego wbijający turyście na rowerze wizę tranzytową ważną 1.5 dnia wydają się być kompletnymi idiotami. Pomimo tego, że Belize jest angielskojęzyczne w kilku sklepach prowadzonych przez Chińczyków nie udało mi się skutecznie porozumieć (na przykład pytając o drogę).

5. Zdrowie.
Zalecane są standardowe szczepienia na żółtaczkę, ale żadne szczepienia nie są oficjalnie wymagane. Po szczegóły odsyłam na stronę MSZ (www.msz.gov.pl). Na miejscu piłem wodę butelkowaną i zachowywałem zdrowy rozsądek przy wyborze menu, ale nigdy lokalna kuchnia mi nie zaszkodziła. Uwielbiałem naturalny sok pomarańczowy - tani i popularny w sklepach.
Największym problemem na miejscu były promienie słoneczne.

6. Transport
Do przelotu lotniczego nie miałem tym razem szczęścia. Jestem niezadowolony z AeroMexico - linia, której samolot z Barcelony do Mexico City spóźnił się półtorej godziny nie poczuwała się do pomocy w organizacji hotelu (spóźniłem się na następny lot). Podczas powrotu do Europy AeroMexico zgubiło mój bagaż i dostałem go po dwóch dniach. Doleciałem na czas tylko dzięki własnemu uporowi, bo loty AeroMexico znowu były spóźnione i musiałem się wykłócać o bilety i trasę zastępczą.

Nie polecam linii AeroMexico

Na miejscu jeździłem rowerem i skorzystałem dwa razy z transportu autobusowego. Było ok.

7. Koszta
W przeciągu dwóch tygodni wydałem około 1200$ na przeloty oraz około 800$ na miejscu. Koszty hotelu wahają się od 10 do 30$ za pokój. Pole namiotowe kosztuje około 5$ za osobę z namiotem. Za dobry obiad zapłaci się 10$. Wejście do ruin kosztuje od 5$ (Palenque, Coba, Tulum) do 20$(Tikal). Najtańsza jest Gwatemala, choć różnice w cenach nie są wysokie.

7. Dla rowerzystów
a) W zasadzie wszędzie poza miastem można znaleźć miejsca do spania, ale warto jest wcześniej poszukać właściciela gruntu i poprosić o pozwolenie na nocleg.
b) Do poruszania się po tamtejszych drogach polecam rower trekkingowy, choć 60km odcinek kamiennej drogi w Gwatemali przy granicy z Meksykiem był bardzo nieprzyjemny.
c) Należy zapatrywać się w pitną wodę na odległości rzędu 20-30 km.
 

8. Polecane miejsca
a) Ruiny Tikal w Gwatemali są zdecydowanym faworytem wycieczki. Wszystkie ruiny, wliczając Palenque czy Coba warto jest zwiedzać wczesnym rankiem i późnym popołudniem. Na zwiedzanie warto zarezerwować kilka godzin. Na Tikal warto jest zarezerwować cały dzień.
Ze wszystkich ruin najmniej podobało mi się w Tulum. Wyjątkowo podobało mi się w Uxmal. Warto było się wybrać na widowisko "światło i dźwięk", choć jego twórcom zasugerowałbym użycie większej ilości muzyki i ograniczenie hiszpańskiej narreacji.
c) Bardzo podobała mi się Laguna Bacalar w Meksyku.
d) Na Jukatanie istnieje sporo miejsc zwanych Cenote - są to naturalne zbiorniki z czystej wody - coś w rodzaju otwartej jaskini. Warto jest takie cenote odwiedzić i spróbować tam popływać.
e) Miasteczko Floret na wyspie po drodze do Tikal wydawało się być swego rodzaju turystyczną oazą spokoju.

Życzę Wam powodzenia na trasie

Leszek Andzel