wyprawy rowerowe
 
 .:. home .:. 
.:. Odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania

Mój aparat fotograficzny to Nikon F801s. Kiedyś był najlepszym amatorskim modelem Nikona AF i do dzisiaj cieszę się jego niezawodnością. Obecnie używam obiektywu Nikkor  28-105, 1:3.5-4.5D, ale większość prezentowanych zdjęć było wykonanych przy użyciu standardowych zoomów Sigma 28-70 (Norwegia), oraz Nikkor 28-80 (pozostałe zdjęcia). W Indochinach używałem również taniej Tokiny 19-35mm f/3.5-4.5 AF193 z filtrem Skylight B+W przekazanym mi w ramach sponsoringu przez firmę Olbrycht Trade (gdybym miał kupić taki filtr, musiałbym zapłacić połowę ceny obiektywu, a więc firmie Olbrycht Trade jestem szczególnie zobowiązany). Mój standardowy obiektyw chronię filtrem UV. Do tej pory używałem slajdów Fuji, ale podczas wyjazdu Indochin dzięki firmie Kodak mogłem przetestować nowy produkt VS100 - efekty, również dzięki firmie Coolscan można już zobaczyć na moich stronach. Część zdjęć z Madagaskaru oraz wszystkie zdjęcia z Maroko to Nikon D70. W przeciągu ostatnich lat technologia cyfrowa posunęła się na tyle daleko, że profesjonalny sprzęt może konkurować z analogowym (przynajmniej na moim poziomie użytkowania aparatu) i przypuszczalnie za rok kupię coś cyfrowego, o wysokiej jakości.

Mój rower został złożony na zamówienie w warsztacie rowerowym w Krakowie przy ulicy Pędzichów . Oparty jest o aluminiową ramę firmy "NoName" z Tajwanu oraz osprzęt Shimano Deore LX, choć z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że do podróży takich jak moje wystarczy rower o dużo niższym osprzęcie.

Treningi stosowałem na samym początku, tj. przed pierwszą wyprawą z Zurychu do Barcelony. Przejechałem około 600 lub 700 km i były to dla mnie naprawdę trudne treningi (pierwsza trasa to 20 km, następna to 40 km, potem 60 km i tak dalej) Obecnie jestem w stanie bez wcześniejszego przygotowania wsiąść na rower i przejechać dziennie 100 km bez większego zmęczenia pomimo tego, że na codzień nie jeżdżę rowerem. Wszystkim polecam tzw. "rowerowe spodenki z pampersem", które podwyższają komfort jazdy o 50% oraz pedały z noskami lub typu SPD podwyższające efektywność jazdy o minimum 30%. Bez tych dwóch ułatwień nie odważyłbym się pojechać na dłuższą trasę.

Sponsorzy do tej pory omijali mnie z daleka. Inna sprawa, że do tej pory ich nie szukałem (a może powinienem..). Dobrą passę (mam taką nadzieję) sponsoringu otwarła firma Crosso produkująca sakwy rowerowe. Również firma Coolscan zgodziła się zeskanować cześć moich slajdów po powrocie z Indochin. Do współpracy udało mi się namówić Linie Lotnicze Aerofłot, które zgodziły się zabrać w moją podróż trochę więcej bagażu niż jest to dopuszczalne w ramach ekonomicznego biletu. Jestem też wdzięczny MK Tramping - profesjonalnej firmie organizującej podróże w najbardziej odległe zakątki świata. Chłopaki naprawdę dysponują solidną wiedzą i dzięki ich podpowiedziom udało mi się najoptymalniej zorganizować wyjazd. Dzięki Kodakowi na wyjechałem do Indochin wyposażony w najnowsze slajdy typu VS100. Timex wyposażył mnie w wodoodporny zegarek z kompasem, co pomogło mi znaleźć drogę w laotańskiej dżungli ;-). Gorąco dziękuję również Olbrycht Trade - dystrybutorowi profesjonalnych aparatów fotograficznych oraz sprzętu foto - za przekazanie filtra fotograficznego firmy B+W. Ostatnio pozyskanym sponsorem jest chorzowska firma BAS, od której otrzymałem trampingowe obuwie firmy Kefas. Bardzo cieszę się z pomocy krakowskiego salonu Media Markt, który również zaopatrzył mnie w materiały fotograficzne - tak bardzo potrzebne na wyprawie.

Jak wszyscy dysponuję drobnymi środkami i szukam najtańszych sposobów dostania się do docelowego kraju mojej podróży. Do Grecji poleciałem za 120$ w obie strony (LOT miał super promocję), do Szwajcarii jeżdżę przez Niemcy korzystając z taniego, kolejowego biletu weekendowego, z Barcelony wracałem wraz z rowerem auto stopem. Bardzo rzadko korzystam z pola namiotowego (w Grecji i Norwegii ani razu nie spałem na polu namiotowym), żywię się jogurtem, bułkami i jedzeniem z puszek. To mi wystarcza. Podczas dłuższych podróży gubię kilka kilogramów tłuszczu i wychodzi mi to na zrowie ;-)

Polecam w szczególności następujące strony moich znajomych, które uważam za warte zwiedzenia:
Ekscytacja w afekcie - blog Krzyśka Rozmusa, z którym miałem przyjemność podróżować z Zurychu do Barcelony. Kilka lat później Krzysiek wziął rower i przez pół roku machnął traskę przez 3 kontynenty. Do tej pory mu tej traski zazdroszczę.
http://www.trybalski.com - zdjęcia Piotra Trybalskiego. Najbardziej podobają mi się te z Madagaskaru, ale tam ciągle pojawia się coś nowego. Liczę na to, że jak podrosnę, to też może kilka takich zdjęć uda mi się zrobić
http://acn.waw.pl/pawelp - stronka Renaty Gołębiowskiej i Pawła Paronia. Wyprawy, na które również chciałbym pojechać.